Ale zaskoczenie. Na dzień dobry, miły Pan w śmiesznej czapce okadził nas czymś podpalonym, odpędzając złe duchy. Jedzenie obłędnie podane. Kwiaty, kwiaty i jeszcze raz polne kwiaty. Wyraj jest w Browarach Warszawskich. Inne, ale jakze pasujace miejsce.Miętus (chyba?), tatar z miętą i majonezem pyszny, masło grochowe-pierwszy raz jadlam. Znajomi jedli deser - coś płynnego, ale ich miny mówiły wszystko.Jakbym się miał do czegoś przyczepić w tym wyraju to brak spodka, na ktory chcialam odlozyc koszyk z zielona herbata z wrzątku jak juz sie zaparzyła. Dodajcie, nie zabierajcie nam tego juz zbudowanego doswiadczenia.Jedyne takie klimatyczne miejsce z kultura slowianska. Klasa, bede wracac!